Król Lew 4 - Nowe Pokolenie
♥Pamiętaj kim jesteś♥
niedziela, 25 stycznia 2015
Zawieszka
Zawieszam do 2 lutego, to całkiem nie długo. Jeśli chcecie czytać moje opowiadania, zapraszam na bloga o pokoleniach Króla Lwa:
czwartek, 22 stycznia 2015
Rozdział VI "Wąwóz cz.1"
Kion rano wyruszył na całodobowy patrol Lwiej Ziemi. Koda, Leah i Asha postanowili wyjść nad wodopój. Najstarszą z rodzeństwa młody lew o imieniu Asante przywitał rozkosznym uśmiechem.
Lewek wstał i polizał Ashę w policzek i szepnął jej coś do ucha.
Dago, starszy brat Asantego i Koda wybuchnęli śmiechem i zaczęli śpiewać "Zakochana para Asante i Asha! Asha poluje, Asante całuje!
Lwiątka nie zważały na to. Nagle Dago krzyknął:
- Kto ostatni przy wąwozie zgniłe jajko!
Leah zaczęła biec, ale wtedy lewek krzyknął:
- Ale ty nie możesz! Jesteś cudakiem z trzema nogami!
Asha spojrzała złowrogo na lewka, ale Asante odbiegł, tak samo Akilia i Koda. Postanowiła pograć w berka z siostrą.
Dago, starszy brat Asantego i Koda wybuchnęli śmiechem i zaczęli śpiewać "Zakochana para Asante i Asha! Asha poluje, Asante całuje!
Lwiątka nie zważały na to. Nagle Dago krzyknął:
- Kto ostatni przy wąwozie zgniłe jajko!
Leah zaczęła biec, ale wtedy lewek krzyknął:
- Ale ty nie możesz! Jesteś cudakiem z trzema nogami!
Asha spojrzała złowrogo na lewka, ale Asante odbiegł, tak samo Akilia i Koda. Postanowiła pograć w berka z siostrą.
Nagle zaczął padać deszcz. Leah poślizgnęła się i upadła na Ashę.
Lwiczka podniosła głowę do nieba.
- O nie! - krzyknęła Asha - Wąwóz jest niebezpieczny w czasie pory deszczowej! Idźmy po naszego młodszego brata! Mogło coś mu się stać!
Lwiątka pędem biegły do miejsca pobytu innych. Ashę przywitał Asante, tylko tym razem miał strutą minę, a jego oczy pełne były łez.
- Koda... On spadł!
Źrenice oczu lwiczki poszerzyły się. Nie mogła uwierzyć. Wtedy Leah podeszła do urwiska. Błysnął piorun.
- Koda żyje! Trzyma się cienkiego korzenia! Idę po niego! - krzyknęła do siostry.
- NIE! STÓJ!
Ale Leah nie słuchała. Spadła razem z Kodą. Nagle oboje poczuli szarpniecie. Winorośl złapała Asha.
- Nie bójcie się! - krzyknęła przez zęby.
Jej łapy ocierały się o ostre kamienie, aż w końcu zaczęły krwawić. Leah wiedziała, że Asha nie utrzyma ich obojga długo.
- Przegryź linę ze mną! Niech mały koda przeżyje!
- Nie! Uratuję was obojga! - mówiąc to, przegryzła niechcący korzeń.
Koda szykował się na upadek, bo myślał, że to on zginie.
Ale on ciągle wysiał. Usłyszał tylko krzyk. Otworzył oczu i zobaczył spadającą Leah. Jego serce zamarło.
- NIEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEE! - krzyknął przez zęby.
Wtedy Ashy udało wciągnąć się Kodę. Kłopot, że trzeba było wdrapać się kilka metrów w górę. Na szczęście Asante przyprowadził Kiarę, która wciągnęła swoje dzieci.
- Gdzie Leah!? - zapytała się ze strachem w głosie. Asha zamiast odpowiedzieć rozpłakała się, a Koda zemdlał.
Ciąg Dalszy Nastąpi
poniedziałek, 19 stycznia 2015
Rozdział V "Lwi Strażnik"
Asha poszła za bratem. Znalazła go płaczącego w innej grocie.
- Koda?
- Zostaw mnie! Kion ma racje. Nikt mnie nie kocha. Wszyscy mnie nie znoszą...
- Nie, braciszku, nie! Leah, tata, mama i ja cię kochamy. Nie jesteś do niczego!
- Zostaw mnie!
- Ale...
- SAMEGO! ZOSTAW MNIE! - ryknął.
Koda został sam w ciemności. Lewek miał niską samoocenę, każde przezwisko zaniżało ją, ale teraz popadł w depresję. Co jeśli naprawdę jest do niczego? Co jeśli nikt go nie kocha, co jeśli jest piątym kołem u wozu? Jego rozmyślania przerwała zmartwiona Kiara.
- Koda! Słoneczko! - krzyknęła, kiedy go zobaczyła - Tak się cieszę, że nic ci nie jest. Chodźmy do naszej jaskini, dobrze?
Synek Kiary niechętnie wrócił do domu. Po drodze opowiedział wszystko swojej mamie.
- Wiesz, Kion jest po prostu głupi i go nie słuchaj! Dobrze?
- Tak mamusiu! - powiedział i otarł się o jej łapy.
Następnego dnia, Simba wezwał wszystkie zwierzęta pod Lwią Skałę.
- Mój syn Kion w tak młodym wieku zabił dwie dorosłe hieny!
Rozległ się głośny wiwat, słonie trąbiły, gepardy ryczały, zebry skakały, tylko niezadowolone hieny szczekały głośno na młodego księcia. Simba ryknął by uciszyć zwierzęta.
- Więc mianuję go przywódcą Lwiej Gwardii, czym samym Lwim Strażnikiem!
Rozległ się jeszcze większy wiwat. Rafiki podszedł do królewskiego syna.
- Cztery plamy za siłę... - powiedział i nastawił kropki na jego przednich łapach.
- Cztery plamy z spryt... - postąpił tak samo.
- I jedna plama za lojalność...
Simba podszedł do Kiona i odcisnął swoją łapę na jego ramieniu.
- NIECH ŻYJE STRAŻNIK KION! - krzyknęły zwierzęta.
Kion odwrócił się i pokazał język Kodzie.
Rozdzaił IV "Kłótnia"
Poprzednia burza zapowiedziała porę deszczową. Lwiątka strasznie nudziły się w jaskini. Pewnego dnia Kion chciał pobawić się w chowanego. Pierwszy szukał właśnie on. Kiedy wszystkich znalazł, zaczął się przechwalać.
- Jestem najlepszy i w dodatku jestem następcą tronu!
- Gdzie tam! - krzyknęła Leah - To Koda jest następcą tronu!
- Ach, tak! - zawołał Kion.
Piosenka:
(Kion - czerwony, Asha - miętowy, Leah - złocisty, Koda - zielony)
Taki król bez wad - to ja!
Silne cztery łapy mam!
Uważaj, bo rozczarujesz się!
Koda powali jednym ruchem cię!
Mała grzywka! Ha ha ha!
Spójrz na moją! Olala!
Twoja grzywa różowa jest, o błagam!
To królewski kolor ma być? Już lepsza byłaby blada!
Oj, szykuje się tobie biada!
Ten dryg, ten wdzięk, te głębokie oczy! Kto to ma?
No ja!
Twój pomarańcz oczu zraża mnie!
A ty mnie!
Zamknij się i słuchaj mnie!
Król ma szybki być!
Nie może innych bić!
Chyba, że ma powód,
A teraz daj mi swej królewskości dowód!
- ZAMKNIJ SIĘ KODA! TY NIGDY NIE BĘDZIESZ KRÓLEM! Nikt cię nie kocha, wszyscy cię nienawidzą! Jesteś nie potrzebny! WCALE CIĘ TU NIE CHCĄ! - krzyknął na całe gardło Kion.
Brat Leah zatrzymał się i spojrzał na niego. Syn Simby dopiero zrozumiał co powiedział.
- Koda, ja... Ja nie chciałem... - kiedy to powiedział, było za późno. Jego siostrzeniec wybiegł z jaskini prosto w szalejącą ulewę.
Syn Kiary nie zważał na błoto i śliską trawę. Po prostu biegł, byle jak najdalej. Już nigdy nie wróci!
Nigdy, nigdy, nigdy...
niedziela, 18 stycznia 2015
Jak chodzi Leah?
Nie wszyscy wiedzą jak ona chodzi, więc dam tutaj małą animację z Leah, która chodzi.
sobota, 17 stycznia 2015
Rozdział III "Burza"
Z trzech kuleczek Koda, Asha i Leah stali się trzema lwiątkami. Leah zawsze biegała wolniej od rodzeństwa, ale się tym nie przyjmowała. Koda był najmądrzejszy z rodzeństwa, za to Leah kochała zabawę i figle. Natomiast Asha była przemądrzała i nie mogła pogodzić się z faktem, że to Koda jest od niej mądrzejszy, więc mu dokuczała, przez co lewek coraz bardziej się w sobie zamykał.
Pewnego dnia lwiątka wybiegły na zewnątrz pobawić się. Koda podbiegł do Ashy, dotknął ją i zawołał:
- BEREK!
Wtedy lwiczka pognała za swoją siostrą. Nagle ich brat krzyknął:
- Zakładam się, Asha, że nie dasz rady wejść na tą skałę!
- A dam radę, maluszku!
Koda czuł głęboką ranę, kiedy ktoś go obrażał. Asha pobiegła do skały i zaczęła się wspinać.
Kiedy była blisko szczytu spadała. Warknęła i zrobiła kilka śladów pazurami na głazie.
- Teraz moja kolej! Koda, na pewno wejdę szybciej na to drzewo niż ty!
- No to do zobaczenia na szczycie!
Asha była bliżej końca gałęzi, a Koda daleko za nią.
- Pospiesz się ślimaku!
Koda znowu poczuł się urażony. Nagle zsunął się z drzewa i spadł twardo na kamienie. Z zamkniętymi oczami leżał bez ruchu. Przerażona Asha zbiegła z drzewa i spojrzała na brata. Wtedy on otworzył oczy i cicho jęknął. Lwiczki odetchnęły z ulgą. Niespodziewanie zaczął padać deszcz.
- Chodźmy do domu! - krzyknęła Asha i pognała ku Lwiej Skale. Za nią biegł Koda, a Leah jak zawsze z tyłu. Kiedy myślała, że już ich dogoni, upadła. Zanim się podniosła, jej rodzeństwo odbiegło bardzo daleko. Lwiczka chciała iść za nimi, kiedy nagle strzelił piorun. Rozpętała się burza.
Asha i Koda przyspieszyli, ale ich siostra została w tyle. Strasznie się bała i biegła na oślep. Z łzami w oczach dotarła na Lwią Skałę i schowała się w ramionach swojej mamy, tak samo zrobił Koda, tylko Asha z fascynacją przyglądała się błyskawicom i kroplom deszczu.
Rozdział II "Dzieci Kovu i Kiary"
Tego dnia równo minęło sto dni od śmierci Ziry, a sto dziesięć od przyjęcia Kovu do stada. Tego dnia Rafiki rzekł tak do Kiary.
- Dzisiaj urodzisz, wiem, że będą to trzy lwiątka.
W jaskini byli Simba, Nala, Kovu i jego żona oraz oczywiście Rafiki. Lwica trochę się bała, ale słowa otuchy płynące z ust rodziny pocieszały ją.
Pierwsze lwiątko urodziło się pomarańczowe. Było silne i duże. Od razu zabrało się do picia mleka.
Następne było złociste, mniej silniejsze i trochę mniejsze. Nie mogło nijak podczołgać się do swojej siostry. Rafiki wziął lwiczkę.
- Ma paraliż tylnej lewej łapy, ale być może kiedyś zaniknie.
Trzecie było ciemne, słabe i małe.
- Królowo, lwice zwykle takie słabe odrzucają, mogę je zabrać, tak samo jak te z paraliżem, wtedy zostają one zwykle rzucane na żer hienom...
- Nie! Nie chcę, by taki los pozbawił mnie dwójki dzieci! Nie ważne czy chore czy nie! One są moje, a ja je kocham!
Lwica z uśmiechem spojrzała na trzy kuleczki. Złocista dziewczynka i ciemny chłopiec patrzyli na otaczający je świat, a pomarańczowa właśnie spała.
Wtedy do jaskini wbiegł Kion.
- Woa! Jakie ładne! Jakie małe! Zwłaszcza ten ciemny! Jak się nazywają?
- Nie mają jeszcze imion, ale możesz nazwać złotą dziewczynkę.
- Hm... Może Leah (czytaj: Lia) ?
- Świetnie! - Kiara pochwaliła brata - A ciemnego Koda.
- Za to pomarańczową Asha (czytaj: Asza)! - powiedział Kovu.
W tym czasie trzy lwiątka uczyły się chodzić, oprócz Ashy, która ciągle spała.
Subskrybuj:
Posty (Atom)