niedziela, 25 stycznia 2015

Zawieszka

Zawieszam do 2 lutego, to całkiem nie długo. Jeśli chcecie czytać moje opowiadania, zapraszam na bloga o pokoleniach Króla Lwa:

czwartek, 22 stycznia 2015

Rozdział VI "Wąwóz cz.1"

Kion rano wyruszył na całodobowy patrol Lwiej Ziemi. Koda, Leah i Asha postanowili wyjść nad wodopój. Najstarszą z rodzeństwa młody lew o imieniu Asante przywitał rozkosznym uśmiechem.
Lewek wstał i polizał Ashę w policzek i szepnął jej coś do ucha.
Dago, starszy brat Asantego i Koda wybuchnęli śmiechem i zaczęli śpiewać "Zakochana para Asante i Asha! Asha poluje, Asante całuje!
Lwiątka nie zważały na to. Nagle Dago krzyknął:
- Kto ostatni przy wąwozie zgniłe jajko!
Leah zaczęła biec, ale wtedy lewek krzyknął:
- Ale ty nie możesz! Jesteś cudakiem z trzema nogami!
Asha spojrzała złowrogo na lewka, ale Asante odbiegł, tak samo Akilia i Koda. Postanowiła pograć w berka z siostrą.
Nagle zaczął padać deszcz. Leah poślizgnęła się i upadła na Ashę.
Lwiczka podniosła głowę do nieba.
- O nie! - krzyknęła Asha - Wąwóz jest niebezpieczny w czasie pory deszczowej! Idźmy po naszego młodszego brata! Mogło coś mu się stać!
Lwiątka pędem biegły do miejsca pobytu innych. Ashę przywitał Asante, tylko tym razem miał strutą minę, a jego oczy pełne były łez. 
- Koda... On spadł!
Źrenice oczu lwiczki poszerzyły się. Nie mogła uwierzyć. Wtedy Leah podeszła do urwiska. Błysnął piorun.
 - Koda żyje! Trzyma się cienkiego korzenia! Idę po niego! - krzyknęła do siostry. 
- NIE! STÓJ!
Ale Leah nie słuchała. Spadła razem z Kodą. Nagle oboje poczuli szarpniecie. Winorośl złapała Asha.
- Nie bójcie się! - krzyknęła przez zęby. 
Jej łapy ocierały się o ostre kamienie, aż w końcu zaczęły krwawić. Leah wiedziała, że Asha nie utrzyma ich obojga długo.
- Przegryź linę ze mną! Niech mały koda przeżyje! 
- Nie! Uratuję was obojga! - mówiąc to, przegryzła niechcący korzeń. 
Koda szykował się na upadek, bo myślał, że to on zginie.
Ale on ciągle wysiał. Usłyszał tylko krzyk. Otworzył oczu i zobaczył spadającą Leah. Jego serce zamarło.
- NIEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEE! - krzyknął przez zęby.
Wtedy Ashy udało wciągnąć się Kodę. Kłopot, że trzeba było wdrapać się kilka metrów w górę. Na szczęście Asante przyprowadził Kiarę, która wciągnęła swoje dzieci.
- Gdzie Leah!? - zapytała się ze strachem w głosie. Asha zamiast odpowiedzieć rozpłakała się, a Koda zemdlał.
Ciąg Dalszy Nastąpi

poniedziałek, 19 stycznia 2015

Rozdział V "Lwi Strażnik"

Asha poszła za bratem. Znalazła go płaczącego w innej grocie.
- Koda? 
- Zostaw mnie! Kion ma racje. Nikt mnie nie kocha. Wszyscy mnie nie znoszą... 
- Nie, braciszku, nie! Leah, tata, mama i ja cię kochamy. Nie jesteś do niczego!
- Zostaw mnie! 
- Ale...
- SAMEGO! ZOSTAW MNIE! - ryknął.
Koda został sam w ciemności. Lewek miał niską samoocenę, każde przezwisko zaniżało ją, ale teraz popadł w depresję. Co jeśli naprawdę jest do niczego? Co jeśli nikt go nie kocha, co jeśli jest piątym kołem u wozu? Jego rozmyślania przerwała zmartwiona Kiara.
- Koda! Słoneczko! - krzyknęła, kiedy go zobaczyła - Tak się cieszę, że nic ci nie jest. Chodźmy do naszej jaskini, dobrze?
Synek Kiary niechętnie wrócił do domu. Po drodze opowiedział wszystko swojej mamie.
- Wiesz, Kion jest po prostu głupi i go nie słuchaj! Dobrze?
- Tak mamusiu! - powiedział i otarł się o jej łapy.
Następnego dnia, Simba wezwał wszystkie zwierzęta pod Lwią Skałę. 
- Mój syn Kion w tak młodym wieku zabił dwie dorosłe hieny!
Rozległ się głośny wiwat, słonie trąbiły, gepardy ryczały, zebry skakały, tylko niezadowolone hieny szczekały głośno na młodego księcia. Simba ryknął by uciszyć zwierzęta. 
- Więc mianuję go przywódcą Lwiej Gwardii, czym samym Lwim Strażnikiem!
Rozległ się jeszcze większy wiwat. Rafiki podszedł do królewskiego syna.
- Cztery plamy za siłę... - powiedział i nastawił kropki na jego przednich łapach.
- Cztery plamy z spryt... - postąpił tak samo.
- I jedna plama za lojalność...
Simba podszedł do Kiona i odcisnął swoją łapę na jego ramieniu.
Kion by MarryGorgeous
- NIECH ŻYJE STRAŻNIK KION! - krzyknęły zwierzęta.
Kion odwrócił się i pokazał język Kodzie.

Rozdzaił IV "Kłótnia"

Poprzednia burza zapowiedziała porę deszczową. Lwiątka strasznie nudziły się w jaskini. Pewnego dnia Kion chciał pobawić się w chowanego. Pierwszy szukał właśnie on. Kiedy wszystkich znalazł, zaczął się przechwalać.
- Jestem najlepszy i w dodatku jestem następcą tronu!
- Gdzie tam! - krzyknęła Leah - To Koda jest następcą tronu!
- Ach, tak! - zawołał Kion.
Piosenka:
(Kion - czerwony, Asha - miętowy, Leah - złocisty, Koda - zielony)
Taki król bez wad - to ja!
Silne cztery łapy mam!
Uważaj, bo rozczarujesz się!
Koda powali jednym ruchem cię!
Mała grzywka! Ha ha ha!
Spójrz na moją! Olala!
Twoja grzywa różowa jest, o błagam! 
To królewski kolor ma być? Już lepsza byłaby blada!
Oj, szykuje się tobie biada!
Ten dryg, ten wdzięk, te głębokie oczy! Kto to ma?
No ja!
Twój pomarańcz oczu zraża mnie! 
A ty mnie!
Zamknij się i słuchaj mnie!
Król ma szybki być! 
Nie może innych bić!
Chyba, że ma powód,
A teraz daj mi swej królewskości dowód!
- ZAMKNIJ SIĘ KODA! TY NIGDY NIE BĘDZIESZ KRÓLEM! Nikt cię nie kocha, wszyscy cię nienawidzą! Jesteś nie potrzebny! WCALE CIĘ TU NIE CHCĄ! - krzyknął na całe gardło Kion.
Brat Leah zatrzymał się i spojrzał na niego. Syn Simby dopiero zrozumiał co powiedział.
- Koda, ja... Ja nie chciałem... - kiedy to powiedział, było za późno. Jego siostrzeniec wybiegł z jaskini prosto w szalejącą ulewę.
Syn Kiary nie zważał na błoto i śliską trawę. Po prostu biegł, byle jak najdalej. Już nigdy nie wróci!
Nigdy, nigdy, nigdy...

niedziela, 18 stycznia 2015

sobota, 17 stycznia 2015

Rozdział III "Burza"


Z trzech kuleczek Koda, Asha i Leah stali się trzema lwiątkami. Leah zawsze biegała wolniej od rodzeństwa, ale się tym nie przyjmowała. Koda był najmądrzejszy z rodzeństwa, za to Leah kochała zabawę i figle. Natomiast Asha była przemądrzała i nie mogła pogodzić się z faktem, że to Koda jest od niej mądrzejszy, więc mu dokuczała, przez co lewek coraz bardziej się w sobie zamykał.
Pewnego dnia lwiątka wybiegły na zewnątrz pobawić się. Koda podbiegł do Ashy, dotknął ją i zawołał:
- BEREK!
Wtedy lwiczka pognała za swoją siostrą. Nagle ich brat krzyknął:
- Zakładam się, Asha, że nie dasz rady wejść na tą skałę!
- A dam radę, maluszku!
Koda czuł głęboką ranę, kiedy ktoś go obrażał. Asha pobiegła do skały i zaczęła się wspinać.

Kiedy była blisko szczytu spadała. Warknęła i zrobiła kilka śladów pazurami na głazie.
- Teraz moja kolej! Koda, na pewno wejdę szybciej na to drzewo niż ty!
- No to do zobaczenia na szczycie!
Asha była bliżej końca gałęzi, a Koda daleko za nią.

- Pospiesz się ślimaku!
Koda znowu poczuł się urażony. Nagle zsunął się z drzewa i spadł twardo na kamienie. Z zamkniętymi oczami leżał bez ruchu. Przerażona Asha zbiegła z drzewa i spojrzała na brata. Wtedy on otworzył oczy i cicho jęknął. Lwiczki odetchnęły z ulgą. Niespodziewanie zaczął padać deszcz.

- Chodźmy do domu! - krzyknęła Asha i pognała ku Lwiej Skale. Za nią biegł Koda, a Leah jak zawsze z tyłu. Kiedy myślała, że już ich dogoni, upadła. Zanim się podniosła, jej rodzeństwo odbiegło bardzo daleko. Lwiczka chciała iść za nimi, kiedy nagle strzelił piorun. Rozpętała się burza.

Asha i Koda przyspieszyli, ale ich siostra została w tyle. Strasznie się bała i biegła na oślep. Z łzami w oczach dotarła na Lwią Skałę i schowała się w ramionach swojej mamy, tak samo zrobił Koda, tylko Asha z fascynacją przyglądała się błyskawicom i kroplom deszczu.

Rozdział II "Dzieci Kovu i Kiary"

Tego dnia równo minęło sto dni od śmierci Ziry, a sto dziesięć od przyjęcia Kovu do stada. Tego dnia Rafiki rzekł tak do Kiary.
- Dzisiaj urodzisz, wiem, że będą to trzy lwiątka.
W jaskini byli Simba, Nala, Kovu i jego żona oraz oczywiście Rafiki. Lwica trochę się bała, ale słowa otuchy płynące z ust rodziny pocieszały ją. 
Pierwsze lwiątko urodziło się pomarańczowe. Było silne i duże. Od razu zabrało się do picia mleka.
 Następne było złociste, mniej silniejsze i trochę mniejsze. Nie mogło nijak podczołgać się do swojej siostry. Rafiki wziął lwiczkę.
- Ma paraliż tylnej lewej łapy, ale być może kiedyś zaniknie.
Trzecie było ciemne, słabe i małe.
- Królowo, lwice zwykle takie słabe odrzucają, mogę je zabrać, tak samo jak te z paraliżem, wtedy zostają one zwykle rzucane na żer hienom...
- Nie! Nie chcę, by taki los pozbawił mnie dwójki dzieci! Nie ważne czy chore czy nie! One są moje, a ja je kocham!
Lwica z uśmiechem spojrzała na trzy kuleczki. Złocista dziewczynka i ciemny chłopiec patrzyli na otaczający je świat, a pomarańczowa właśnie spała.
Wtedy do jaskini wbiegł Kion. 
- Woa! Jakie ładne! Jakie małe! Zwłaszcza ten ciemny! Jak się nazywają?
- Nie mają jeszcze imion, ale możesz nazwać złotą dziewczynkę.
- Hm... Może Leah (czytaj: Lia) ?
- Świetnie! - Kiara pochwaliła brata - A ciemnego Koda.
- Za to pomarańczową Asha (czytaj: Asza)! - powiedział Kovu.
W tym czasie trzy lwiątka uczyły się chodzić, oprócz Ashy, która ciągle spała.